Chętnie wtrącę swoje trzy grosze do dyskusji, bo jestem na etapie sprzedaży S4, właśnie takiej droższej sprawdzonej. Dzięki temu co robiłem przy aucie i co o nim i innych wiem mogę Ci powiedzieć, że uwagę należy zwrócić na wszystko, czyli napęd, budę i wnętrze. Poza względami estetycznymi wnętrza, bo kto chce jeździć chlewem to jego sprawa, jest jeszcze buda, B5 koroduje w kilku wspólnych dla siebie miejscach. Ktoś mądry wyposażył nadwozie w gąbki, które chłoną wodę i doskonale żywią korozję od strony wewnętrznej na błotnikach. Po kilku latach są piękne wykwity od środka i burchle, paseratti b5 ma identyczne problemy. Jak wypadnie dziura w nadkolu to diagnosta może pokazać czerwone światło, oczywiście jak ktoś rzucił nieco kitu po przywiezieniu zza odry to będzie wyglądało ładnie na jakiś czas ;) kwestia drzwi bocznych, pod listwami dolnymi jest kolejna wylęgarnia rudej, jest jeszcze kilka innych miejsc. Ja swoje nadwozie rozebrałem i pomalowałem od zera w oryginalny kolor, bo nie chciałem aby wyglądało jak a4 tdi wyblaknięte ze śladami myjni automatycznej. Teraz oczywiście pokutuje, bo znafcy tematu z allegro piszą abym podał rzeczywisty powód malowania, bo nikt normalny nie maluje auta dla estetyki, pewnie owinelo sie o przystanek. Albo znafca ktory mial szesc eSek i szuka siódmej wątpi i w to co pisze, bo przeciez panie ocynk. Buda konstrukcyjnie ma 20 lat, więc do ideału jej nieco brakuje ;)
Kolejna kwestia napędu to silnik, łańcuszki napinacze...temat każdy zna. W moim AZB są ori napinacze i łańcuszki, których nie słychać po starcie na zimno zimno (pomimo 280 kkm na blacie), polecam taki test. Chińczyki za 600 zł można sobie wsadzić w d. jeżeli chcesz pojezdzić dłużej. Jest jeszcze temat maglownicy, ale to mniejszy problem. Zawieszenie można pominąć, bo nie jest za drogie. Turbiny po prawie 300 kkm się pocą, ale są ciche i moment jest wyczuwalny od samego dołu. W moim przypadku hamownia (mam maha 4x4 na codzień na robocie) potwierdza, że prawie 300 kkm w zadbanej i serwisowanej jednostce napędowej ma sporo więcej jak cyferki z katalogu (10+PS i 30+Nm) przy niegrzebanym programie i niewywalonych katach. Skrzynia, napędy. Biegi powinny wchodzić bez haczenia czy trzasków, luz na napędzie może być wyczuwalny podczas gwałtownych startów ze sprzęgła, w końcu nie kupujesz dwulatka, ale jak się leje z dyfra i ręką możesz ruszać półosie i wał to szykuj PeeLeNy. Jest wiele detali, które nie zatrzymają Cię w trasie, ale chociażby reflektory. 15-to letnia soczewka z jakością świecenia ma tyle co kobieta lekkich obyczajów z dziewicą. Świeci. Jak ktoś lubi jeździć jak kret to może lamp nie zmieniać

Pomimo moich inwestycji zawsze coś może się wysrać, to nie jest nowe auto, ale ja jeździłem nim do NL czy F bez stresu, zawsze wróciłem. Może wylałem część swoich żali przy okazji opisu, ale zauważyłem, że w modzie jest brak wiary dla drugiego człowieka. Jeżeli ktoś chce Ci sprzedać do tego auto? KŁAMCA, nie wierzyć mu w nic. Takie jest moje odczucie jak poczytam maile czy posłucham fachowca, który najpierw twierdzi, że tylko bezwypadek i max 200 kkm na blacie, że nie przyjedzie nawet oglądać, a na koniec pada pytanie to za ile Pan odda to się zastanowie. Sama instalacja LPG, jeżeli ktoś chce założyć ją za 3 kPLN to pozdro

oczywiście można kupić igłę za 18 tyś. tylko niestety odewszyć takie auto kosztuje, mało jest pasjonatów hobbystów którzy potrafią wydać 4 kPLN na dwa napinacze do rozrządu, niestety często potencjalny kupujący nie jest świadom co sprowadza sobie na głowę podpisując umowę na S4 B5 igła :) fakt, że jestem drugim właścicielem mojej taczanki od ponad 10 lat coś mówi. Dodatkowo posiadam jeszcze dwa auta, o które równie bardzo dbam i nie myślę aby oddawać S4 za worek drobnych, skąd więc Ci, którzy sprzedają za 15, 18 tyś? Caritas czy oszczędność na eksploatacji?